Strona używa ciasteczek...

close więcej
GIBAŁA.PL > AKTUALNOŚCI > opinie

Wszystko czego dotknęła zamieniało się w beton…

podziel artykuł

fb twit

#planowanie przestrzenne

„To zrzucenie zbędnego balastu” – tak dzisiejsze odwołanie Elżbiety Koterby ze stanowiska wiceprezydenta Krakowa ds. rozwoju miasta komentują internauci. To słuszna uwaga, ale niestety ciężar jej wielu błędnych decyzji będzie spoczywał na mieszkańcach Krakowa przez dziesięciolecia.

Ta decyzja to typowa zagrywka przedwyborcza. Dlaczego? Bo konflikt interesów, na który powołuje się prezydent Krakowa zachodził już wcześniej. Wystarczy przytoczyć tu przykład zabudowy działek przy Forcie Bronowice, gdzie w imieniu dewelopera o wuzetkę starał się syn pani ex-prezydent. Dodatkowo firma kierowana przez syna i męża Elżbiety Koterby przez kilka lat pobierała duże dotację od miasta na remont swojej kamienicy w centrum. Wtedy nie było konfliktu interesów, Jacek Majchrowski dostrzegł go akurat przed wyborami.

Osiedle AVIA
Osiedle AVIA

Koterba została odwołana, ale nie da się odwołać zabudowy Ruczaju, Bronowic, Zabłocia i wielu innych rejonów Krakowa. Nikt nie zwróci też mieszkańcom nerwów, które stracili na walce z jej wizją Krakowa. Dlatego nie mam wątpliwości, że Krakowianie nie nabiorą się na tę sztuczkę personalną. Jacek Majchrowski sprytnie próbuje zrzucić odpowiedzialność na skompromitowaną urzędniczkę, ale nie z nami te numery.

To prezydent Krakowa powołuje swoich zastępców i to on bezpośrednio odpowiada za ich działania. „Zrzucenie przez Jacka Majchrowskiego kolejnej warstwy skóry niczym wąż” – jak dzisiejsze odwołanie celnie skomentowali politolodzy – nie zmieni podstawowego faktu: wszystkie decyzję byłej wiceprezydent musiały być akceptowane przez jej szefa. Przez 8 lat. Jej prace na rzecz mieszkańców możemy porównać do mitycznego Króla Midasa, z tym, że zamiast w złoto, wszystkiego czego dotknęła zamieniało się w beton.

PS Znamienne jest, że prezydent Krakowa poinformował o tak niezwykle istotnej zmianie personalnej przy pomocy notatki prasowej. Nie dziwie się. Gdyby stanął twarzą w twarz z dziennikarzami – pytania, które by padły, mogłyby być największym nokautem w karierze politycznej Jacka Majchrowskiego.