Na początku lipca aktywiście oraz przedstawiciele Społecznej Straży Rybackiej wydobyli z Wilgi około 2 tysiące śniętych ryb. To miejsce rekreacji mieszkańców Krakowa, jak również obszar na którym życie dzikie ptactwo, jak również bobry. W sąsiedztwie terenu mieszkają tysiące ludzi. Podobna katastrofa wydarzyła się na Odrze kilkanaście miesięcy wcześniej, jednak próbki wody pobrano dopiero po upływie 1,5 doby od wykrycia pierwszych śniętych ryb, przy czym nie pobrano próbek z martwych zwierząt.

Gdyby w Wildze istniał system monitoringu, sprawa wyglądałaby zupełnie inaczej. Skażenie zostałoby wykryte natychmiast i byłoby wiadomo, na jakim dokładnie odcinku się pojawiło – a dzięki temu wykrycie i ukaranie sprawcy byłoby znacznie łatwiejsze. Być może udałoby się także ograniczyć straty. W obecnej sytuacji prawdopodobieństwo, że winowajca zostanie znaleziony, jest nikłe.
Przykład Wilgi nie jest w Krakowie odosobniony. Białucha, Dłubnia, Drwinka, Serafa, Rudawa czy potok Olszanicki to przykłady rzek, w których w ostatnich latach pojawiały się różnego rodzaju zanieczyszczenia. A zatrute rzeki to nie tylko katastrofa dla mieszkających tam zwierząt. To także poważne zagrożenie dla ludzi.

Na fali tego wydarzenia stowarzyszenie Kraków dla Mieszkańców stworzyło petycję do Jacka Majchrowskiego, w której domaga się realizacji uchwały Rady Miasta Krakowa nr XCVII/2662/22 w sprawie stworzenia systemu monitoringu krakowskich rzek. Wspomniany dokument powstał z inicjatywy klubu radnych Kraków dla Mieszkańców. Taki system jest jedynym skutecznym sposobem, żeby ograniczyć szkody dla środowiska i ludzi. Pozwoli na ciągłe badanie stanu jakościowego wody w krakowskich rzekach i szybkie reagowanie w przypadku ich zanieczyszczenia. Da również każdemu mieszkańcowi możliwość sprawdzenia wyników pomiarów w czasie rzeczywistym.

Zachęcamy do podpisywania naszej petycji: https://www.krakowdlamieszkancow.com/monitoring-rzek/