Strona używa ciasteczek...

close więcej
GIBAŁA.PL > AKTUALNOŚCI > newsy

Ponad 6 tysięcy podpisów pod petycją w sprawie cmentarza dla zwierząt

podziel artykuł

fb twit

#cmentarz #cmentarz dla zwierząt

Ponad 6 tysięcy podpisów pod petycją do Jacka Majchrowskiego w sprawie utworzenia w Krakowie cmentarza dla zwierząt domowych złożyli dzisiaj Małgorzata Jantos i Łukasz Gibała. – Liczymy, że ten mocny głos mieszkańców przekona wreszcie prezydenta, jak bardzo jest potrzebne w naszym mieście miejsce, gdzie można w godny i legalny sposób pożegnać swojego zwierzęcego przyjaciela – mówił Gibała podczas zwołanego pod pomnikiem psa Dżoka briefingu. – Jeśli nie grzebowisko, to przynajmniej spopielarnia i kolumbarium – powiedziała Małgorzata Jantos, która walczy w tej sprawie już od kilkunastu lat.

Petycję do Jacka Majchrowskiego uruchomiło stowarzyszenie Kraków dla Mieszkańców, którego liderem jest radny Łukasz Gibała. – Przez te kilkanaście lat, odkąd staram się o cmentarz dla zwierząt w Krakowie, w Polsce powstało bardzo wiele miejsc, gdzie można pochować domowe zwierzęta i nie było z tym kłopotu. Za to u nas problem jest potężny – tłumaczy Jantos. Radna ma na myśli cztery już proponowane lokalizacje dla grzebowiska, z których wszystkie zostały oprotestowane przez okolicznych mieszkańców. – Ludzie mieszkają tuż przy ogrodzeniach ludzkich cmentarzy i nie mają z tym problemu. Trudno więc zrozumieć, dlaczego stworzenie takiego miejsca dla zwierząt domowych budzi aż takie kontrowersje – dodaje Gibała. Cmentarze dla zwierząt istnieją m.in. w Łodzi, Bytomiu, pod Warszawą, Toruniem, Bydgoszczą i Wrocławiem. Najbliższy jest w Ropczycach, 1,5 godziny drogi z Krakowa. Tam radna Jantos pogrzebała swojego psa. Opowiada, że w tej podkarpackiej wsi nie ma żadnego buntu wobec tego miejsca. Wręcz przeciwnie. – Przyjeżdżają tam szkoły, dzieci uczą się szacunku dla zwierząt, tego, że cierpią tak samo jak ludzie – mówi. Jeśli nie cmentarz, to przynajmniej spopielarnia zwierzęcych zwłok i kolumbarium dla zwierząt domowych – apelują radni. – Wydaje się, że to rozwiązanie ma większe szanse na społeczną akceptację. Poza tym wymaga mniej miejsca i mniej formalności – argumentuje Małgorzata Jantos.

„Utrata własnego zwierzęcia to wyjątkowo bolesne doświadczenie. W takich sytuacjach każdy właściciel chciałby pożegnać swojego pupila w godny, a przy tym zgodny z prawem, sposób. Polskie przepisy nie pozwalają na pochówek we własnym ogródku czy na ogólnodostępnym terenie. Mimo to wiele osób, z szacunku dla swojego nieżyjącego towarzysza, decyduje się na złamanie prawa. Są i tacy, którzy przemierzają szmat drogi do miejsca, gdzie mogą legalnie pogrzebać swoje zwierzę. Trudno się temu dziwić. Więź między domowym zwierzakiem a jego właścicielem bywa niezwykle silna. Dla osób samotnych to często jedyny towarzysz, dla dzieci – przyjaciel od urodzenia. Mieszkańcy Krakowa, drugiego co do wielkości miasta w Polsce, powinni mieć możliwość rozstania się ze swoim zwierzęciem w dedykowanym do tego miejscu: na cmentarzu dla zwierząt towarzyszących. (…) To, że Kraków, jako drugie co do wielkości w kraju i ważne na mapie Europy miasto, nie ma własnego cmentarza dla zwierząt, trudno nazwać inaczej niż wstydem.” – czytamy w petycji.

Podobne artykuły

newsy

Czy krakowskie Wodociągi dają pożywkę mafii śmieciowej?

Mamy uzasadnione podejrzenia, że krakowskie Wodociągi mogą łamać prawo, zlecając wywóz i utylizację odpadów z oczyszczalni ścieków z pominięciem wymogów Prawa zamówień publicznych. Wobec tego podjęliśmy niezbędne kroki.

arrow-more

newsy

Bezpłatna komunikacja dla wolontariuszy WOŚP?

Klub KdM złożył projekt uchwały, która przewiduje wprowadzenie bezpłatnych przejazdów komunikacją miejską dla wolontariuszy Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w dniu finału zbiórki i ułatwienie pracy osobom zaangażowanym w tę akcję.

arrow-more

newsy

Czy właściciele zaginionych psów i kotów będą mieli szansę dowiedzieć się o śmierci swojego zwierzęcia pod kołami samochodów? 

Czipowanie psów i kotów jest już powszechne. Czipy mają często również i te zwierzęta, które niestety giną pod kołami samochodów na krakowskich ulicach. Jednak zobowiązane do ich usuwania służby nie sprawdzają czipów, a tym samym danych właścicieli.

arrow-more