Czas uregulować status hulajnóg elektrycznych
25-04-2019
– Hulajnogi elektryczne w rękach nieodpowiedzialnych ludzi to tykająca bomba – ostrzega krakowski radny miejski Łukasz Gibała i występuje z projektem rezolucji do Ministra Infrastruktury w sprawie określenia statusu prawnego hulajnóg elektrycznych. – Nie możemy dopuścić, by na polskich ulicach doszło do tragedii z powodu braku uregulowań w tej materii – apeluje Gibała.
W ubiegłym tygodniu w Warszawie nastolatek jadący chodnikiem wjechał elektryczną hulajnogą w pieszą. Kobieta trafiła do szpitala i… została ukarana mandatem. Według policji to ona była sprawcą zdarzenia, ponieważ nie zachowała należytej ostrożności. Wedle obecnych przepisów nastolatek pędzący na hulajnodze zachował bowiem status pieszego.
Nie tylko w Polsce problemem jest brak odpowiednich regulacji. A konsekwencje są przerażające. W samej tylko Francji od początku 2019 roku już pięć osób zginęło, a niemal trzysta zostało rannych w wyniku kolizji, których sprawcami były osoby kierujące hulajnogą o napędzie elektrycznym. W USA do lutego 2019 roku w wypadkach tego typu zginęły co najmniej 4 osoby. W Hiszpanii w ubiegłym roku dwóch mężczyzn na elektrycznych hulajnogach potrąciło 90-latkę, która zmarła w szpitalu.
Także w Polsce doszło do śmiertelnego wypadku z udziałem tego środka transportu. Jest on o tyle istotny, że sąd wyraźnie określił wówczas hulajnogę elektryczną jako motorower, co może stanowić punkt wyjścia do prac nad omawianą kwestią. We wrześniu 2014 r. dziesięcioletni Szymon jechał hulajnogą po chodniku. W tym samym kierunku ulicą jechał miejski autobus. Kierowca na zielonym świetle skręcił w prawo i przejechał przez przejście dla pieszych, na które – również na zielonym świetle – wjechał dziesięciolatek. Wpadł pod koła autobusu i w wyniku doznanych obrażeń zmarł następnego dnia. Sąd uznał wówczas, że „(…) hulajnoga elektryczna taka jak pokrzywdzonego, może być traktowana jedynie jako motorower”. Zgodnie z tą interpretacją dziecko, które poruszało się hulajnogą po chodniku i wjechało na niej na przejście dla pieszych, zachowało się nieprawidłowo.
Brak regulacji oznacza też, że na hulajnogach elektrycznych można jeździć np. pod wpływem alkoholu. A osoba nietrzeźwa pędząca chodnikiem pełnym pieszych stwarza realne niebezpieczeństwo, zwłaszcza dla najbardziej bezbronnych uczestników ruchu, jak dzieci, osoby starsze czy niepełnosprawni. – Albo zrobimy z tym porządek, albo ludzie będą ginąć, co zresztą już się dzieje – uważa Gibała i pyta: – Kto weźmie odpowiedzialność za kolejne wypadki przy braku regulacji prawnych? Przecież danie mieszkańcom do ręki elektrycznych hulajnóg bez odpowiednich regulacji to jak sprzedawanie samochodów bez pasów bezpieczeństwa. Dobrze byłoby, aby Polska stała się jednym z pierwszych krajów, które raz na zawsze uporządkują tę kwestię – podsumowuje Łukasz Gibała.
W Krakowie Zarząd Transportu Publicznego chce przygotować własną interpretację obecnych przepisów, by dać wytyczne strażnikom miejskim. – To jakiś absurd! – mówi Gibała. – Prawo nie powinno zostawiać pola do dowolnej interpretacji przez pana Tomka ze straży miejskiej czy pana Andrzeja z policji. Jeśli chcemy uniknąć tragedii, przepisy muszą być jednoznaczne. A ponieważ tylko ministerstwo może je wprowadzić, wystąpiłem z projektem rezolucji w tej sprawie – podsumowuje Gibała.
Rezolucja autorstwa Łukasza Gibały to apel rady miasta Krakowa wzywający Ministra Infrastruktury do niezwłocznego podjęcia prac nad uregulowaniem statusu osób poruszających się na hulajnogach elektrycznych poprzez przygotowanie nowelizacji ustawy Prawo o ruchu drogowym. Powinna trafić pod obrady rady miasta 8 maja.